Sprzedał Go..... Zdrajca, menda.... Ja?
Nie jestem inna, sprzedaje Go każdego dnia, z egoizmu, strachu, pychy.
Zabijam w sobie człowieka, sprzedaje za chwilę przyjemności, pozory bezpieczeństwa...Wypieram sie jak Piotr..... Czy On mnie podniesie i postawi na mnie fundament swojej Miłości?
Życie w czasach....
sobota, 11 kwietnia 2020
niedziela, 5 kwietnia 2020
Po przerwie
Oderwałam się od internetu, dla zdrowia psychicznego i fizycznego.
Ogród roślinki, pielenie, sianie, sadzenie- ot roki własnego ogrodu. Dopiero teraz po tych tygodniach juz izolacji i to co raz bardziej nasilającej się doceniam jego urok. O dziwo mój anty ogród-mąż tez:).
Jak wyglada świat po miesiacu od pacjenta zero?
Tak samo jak wyglądał przed. Kazdego dnia budzę się w swoim łozku, z kotem na głiwie, który o 5 rano mruczac informuje, ze koniec chrapania, czas podac pierwsze sniadanie. Potem udaje się na ogród, celem pozostawienia sladów biologicznych w miejscu jeszcze przeze mnie nie ustalonym, po to by po godzinie wrócic na drugie sniadanie.
On je ja pije kawe, a potem zacyzna sie codzienny szkolno dzieciowy kociokwik.
Na drzewach powoli pękają liście, Pierwsze kwiaty rozchylają płatkiz apraszajac brzeczace pszczoły. Wszystko jest cudne do pierwszego odpalenia komputera i telewizora.
Dlatego też postanowiłam: 2 wizyty dziennie, by sprawdzic na czym stoimy i wio z intermetu. Jesli juz to wizyta na YT by posłuchac jednego z ulubionych kaznodziei. Od taka higiena psychiczna.
Ludzie.... Dzieje się źle, człowiek traktuje człowieka jak wroga. Ludzie patrzą na innych jak na potencjalnych wrogów, z komentarzy w internecie leje się jad i opluwanie się inwektywami. Ludzie atakują bez podstaw. Czemu? Cyz naprawde nie umiemy od tak się uśmiechnąć do drugiego człowieka? I co, ze ma inne poglady, przecież to niezmienia faktu, ze jest człowiekiem.
Boli.... myślałam, ze coś się zmieni, ale mam wrazenie, że jak sie swoją dobrocią nie można publicznie pochwalić np na FB to nie warto być dobrym. Tylko dlaczego?
Ogród roślinki, pielenie, sianie, sadzenie- ot roki własnego ogrodu. Dopiero teraz po tych tygodniach juz izolacji i to co raz bardziej nasilającej się doceniam jego urok. O dziwo mój anty ogród-mąż tez:).
Jak wyglada świat po miesiacu od pacjenta zero?
Tak samo jak wyglądał przed. Kazdego dnia budzę się w swoim łozku, z kotem na głiwie, który o 5 rano mruczac informuje, ze koniec chrapania, czas podac pierwsze sniadanie. Potem udaje się na ogród, celem pozostawienia sladów biologicznych w miejscu jeszcze przeze mnie nie ustalonym, po to by po godzinie wrócic na drugie sniadanie.
On je ja pije kawe, a potem zacyzna sie codzienny szkolno dzieciowy kociokwik.
Na drzewach powoli pękają liście, Pierwsze kwiaty rozchylają płatkiz apraszajac brzeczace pszczoły. Wszystko jest cudne do pierwszego odpalenia komputera i telewizora.
Dlatego też postanowiłam: 2 wizyty dziennie, by sprawdzic na czym stoimy i wio z intermetu. Jesli juz to wizyta na YT by posłuchac jednego z ulubionych kaznodziei. Od taka higiena psychiczna.
Ludzie.... Dzieje się źle, człowiek traktuje człowieka jak wroga. Ludzie patrzą na innych jak na potencjalnych wrogów, z komentarzy w internecie leje się jad i opluwanie się inwektywami. Ludzie atakują bez podstaw. Czemu? Cyz naprawde nie umiemy od tak się uśmiechnąć do drugiego człowieka? I co, ze ma inne poglady, przecież to niezmienia faktu, ze jest człowiekiem.
Boli.... myślałam, ze coś się zmieni, ale mam wrazenie, że jak sie swoją dobrocią nie można publicznie pochwalić np na FB to nie warto być dobrym. Tylko dlaczego?
środa, 25 marca 2020
Wiosna
Weszła po cichu, nikt jej w
tym roku nie zauważył. Ot nastała bez barwnych korowodów, topienia marzanny i
innych tam takich.
Przyszła z nowo rodzącym się
życiem, jakby na przekór tego co dzieje się wokół. 4 bociany krążyły po niebie
świadcząc niezbicie, że teraz możne być tylko lepiej. Tyle, ze słońce mimo
wielkich chęci nie jest w stanie ogrzać powietrza i wiatr przewiewa
człowieka do szpiku kości. Z jednej strony to lepiej, myśląc: Jak mi zimno, nie
myśli się: jak się boje....
Czy się boje? chwilami. Ale
szybko ataki leku dostają w dziób i maja zamilknąć, jestem matką i muszę w tym
zwariowanym świecie dać dzieciom maks normalności. Bez jakiegoś lukrowania, ot
schemat dnia, uzmysławianie, ze niestety nie będzie co dzień świeżych bułek na śniadanie
i że da się żyć bez ukochanych ciastek i paluszków. Może dlatego, ze
przyzwyczajone do tego, ze w życiu nie je się tylko ptasiego mleczka nie marudzą
przechodząc nad tymi faktami w miarę na
luzie..
Każdy ma swoje obowiązki i ich
się pilnuje. Jest czas na naukę i czas na zabawę, czas na wspólny film rodem z
PRL. Paradoksalnie mimo iż są w domu mam wrażenie, ze mam więcej czasu niż
miałam.
Jeszcze tylko trochę ciepła i liczę,
że pójdę na randkę z wiosną do ogrodu. Nic tak nie relaksuje niż ciężka
fizyczna praca na świeżym powietrzu.
Czego nauczył mnie dotychczasowy czas?
Że cokolwiek by się nie
działo, świat pójdzie dalej. Ludzie będą umierać i rodzić się bez względu na
wszystko. I nie można dać się zwariować. Nie wiem czy tylko ja to
zauważam, ale w internecie nakręca się strach. Gdzie się nie zajrzy tam
koronawirus: no dobra we wojnę nawet ludzie się do bombardowań przyzwyczaili.
Za to co rusz: ten umarł miał tyle lat, ten umarł miał tyle lat, a 30 lat temu umarł
ten.... Nieważne co było przyczyną śmierci pisze się o wszystkich z całego świata
wystarczy, że choć raz kiedyś pokazał się gdziekolwiek. Takie swoiste znęcanie się
psychiczne nad ludźmi. Śmierć, śmierć…. Wszyscy się boja. A potem w większość z tych ludzi będzie ubierać dzieci za kościotrupy
świętując haloweem i wtedy śmierć będzie zabawna. Teraz bójcie się bójcie!!!!!
Czemu nikt nie napisał o pierwszym dniu wiosny?
Ja wiem, ze wystraszonymi ludźmi
łatwiej się steruje, ale kto potem wyciągnie z depresji miliony Polaków, którzy
na siłę szukają brzytwy w necie? Choć małego kawałka ostrza, którego można się chwycić
i mimo bólu przecinanej skóry utrzymać się na powierzchni?
Wielu wyjdzie bardzo
poturbowanych z tego czasu, ci którzy nie doświadczyli zagrożenia życia będą
się panicznie bać śmierci, wielu popełni samobójstwo przytłoczonych swoimi myślami....
Ja się chwilowo nie daje. Pozwalam
sobie na nerwy na płacz, nie kryje przed nikim emocji, czasami wykurzenia, złości
irytacji. Naprawdę w takiej sytuacji nazywając uczucia i niwelując tak napięcia
ułatwia się sobie życie. Mogę schodzić wkurzona na męża tydzień, ale chyba
lepiej wygarnąć co się myśli, by potem być 6 dni tulenia do przodu, a i
dzieci spokojniejsze jak nie czują siekier latających po domu.
Panie spraw byśmy umieli rozmawiać, byśmy nie
skakali sobie do oczu, ale kierowali sie miłością.... Przemień serca tych,
którzy boją się nieuchronnego końca.
poniedziałek, 23 marca 2020
Apokalipsa
Koniec świata.... Tak w jakimś
sensie jest koniec świata. Świata, który znaliśmy i który był dla nas
bezpieczny. Już nic nie będzie takie jak było. Pierwszy raz w historii mojego
pokolenia (a może generalnie w historii Polski) nie będzie świecenia
pokarmów w wielka sobotę. Reszta liturgii się odbędzie, w pustych kościołach
ale będzie....
Nie nastawiam się na
Wielkanoc. CO świętować jak to się we mnie nie dokona?
A może paradoksalnie właśnie
się dokona? Może wszyscy zmartwychwstaniemy ze śmierci konsumpcjonizmu i
materializmu? Może pokonany śmierć egoizmu?
Nie wiem.....
Tęsknie.
Boże spraw byśmy
zmartwychwstali i żyli już z Tobą na wieki.
niedziela, 22 marca 2020
Co jest ważne?
Kolejna niedziela w domu.
Rodzi się poczucie bezsensu takiego postępowania. Serce wyrywa się na msze,
ciągle wzrasta ilość chorych ludzi. Rozum podpowiada: normalne tak będzie, a
serce: po co to wszystko.
Czuję się jak narkoman odcięty
od dragów. Nie starcza mi wideo msza, potrzebuje tam być! Nie wiem może
dlatego, że Bóg to jedyne co jest pewne rzecz w moim życiu. Reszta to jedna
wielka niewiadoma. Nie wiem co stanie się jutro pojutrze... A ja nie umiem żyć
w niezaplanowanym świecie. Muszę mieć zaplanowane wszystko z góry, bo co
nie planowane powoduje strach. Niezła szkoła życia teraz dla mojej psychiki.
Ludzie się irytują - przecież
normalnie na wszystko mają wpływ, mogą kupić każdego i praktycznie wszystko na świecie,
a teraz nie mogą kupić poczucia bezpieczeństwa. Jeśli nie mają nic innego
pewnego w swoim życiu oprócz pieniądza - to współczuje.
Egoizm wielu ludzi zderza się
ze ściana. Nie, nie należy Wam się nic, nie jesteście Panami tej sytuacji.
Musicie się podporządkować czemuś co jest ponad. Nie mówię o Bogu mówię o
maleńkim wirusie, to on rozdaje karty.
Niedługo zaczną się teksty z
serii: a gdzie był Bóg jak ludzie umierali? Tak w odpowiedzi do mnie dziś przemówiły
słowa:
Ewangelia
J9
Jezus, przechodząc, ujrzał pewnego człowieka,
niewidomego od urodzenia.
Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: «Rabbi, kto
zgrzeszył, że się urodził niewidomy – on czy jego rodzice?» Jezus odpowiedział:
«Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale stało się tak, aby się na nim
objawiły sprawy Boże. ....
Wiem, ze w wielu budzi się bunt, ale jak to tak –
to niesprawiedliwe.
Opowiem Wam historie :
Kilkanaście lat temu urodził
się chłopiec, pierworodny syn, wyczekane dziecko. Urodził się z wyrokiem
śmierci. Bez możliwości ułaskawienia. Żył 5 tygodni. Tylko tyle, a tak naprawdę
aż tyle. Zgodnie z danymi medycznymi powinien się nie urodzić, albo żyć
maksymalnie 2 dni.
TO nie był łatwy czas, był
bardzo bolesny, choć był z Bogiem. Było
milion pytań: dlaczego!!!! Przecież się modliłam, spowiadałam, chodziłam na
eucharystię. No jak to tak przecież zaklinałam rzeczywistość jak się dało, a jednak nie zadziałało?
Pamiętam dzień kiedy moje
serce się przemieniło.... Przestalam myśleć o sobie, o swoim egoizmie i
popatrzyłam na niego. Przestałam pytać czemu moje czary mary religijne nie
działa i on nie zdrowieje, czemu nie dzieje się cud uzdrowienia. Byłam tylko
ja, ja, ja…. Nie było tego malca, który tak cierpiał…. Patrzyłam na czubek swojego
nosa, a nie maluszka, który czekał na nasze pozwolenie by odejść. Płakaliśmy
przy inkubatorze..... Odejdź synku, tam będzie CI lepiej....
Dzień później odszedł.....
Ktoś spyta: czemu tak cierpiało niewinne dziecko?
Może po to bym ja teraz żyła a nie wegetowała? Może po to bym potrafiła
zobaczyć drugiego człowieka? Ja od tamtego czasu nie pytam już
dlaczego coś się dzieje , pytam: po co...
Po co pojawił się koronawirus
? Może po to byśmy na tym diabelskim młynie nie poginęli wszyscy. Byśmy
dali sobie i światu kolejną szanse.
Pytanie ilu z nas wyciągnie
wnioski z tej lekcji, ilu z nas pogodzi się z faktem, ze jestem tu i
teraz pielgrzymem, i ze wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi... Ilość kasy i dóbr
jakie mamy nie wyratuje nas w chwili gdy kostucha zapuka do drzwi.
Nie chcę umierać, ale nie boje
się śmierci.... Może to łaska? Czasem zastanawiam się jak to będzie, ale samej
śmierci się nie boję.... Przecież: Życie to śmiertelna choroba przenoszona
drogą płciową ....
Panie daj nam pokój serca byśmy
pogodzili się, że nie jesteśmy wieczni. Byśmy nie bali się żyć, bo boimy się
śmierci....
Subskrybuj:
Posty (Atom)